Benedykt XVI
EUCHARYSTIA JEST TAJEMNICĄ WIELKIEJ BLISKOŚCI I KOMUNII KAŻDEGO CZŁOWIEKA Z PANEM
Msza św. Wieczerzy Pańskiej
21 czerwca 2011 r.
źródło: https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/benedykt_xvi/homilie/wczw-wieczerzy_21042011.html
Drodzy bracia i siostry!
«Gorąco pragnąłem spożyć tę Paschę z wami, zanim będę cierpiał» (Łk 22, 15) — tymi słowami Jezus rozpoczął celebrowanie swojej Ostatniej Wieczerzy i ustanowienia świętej Eucharystii. Jezus zmierzał ku tej godzinie, pragnąc, by nadeszła. W głębi serca oczekiwał tej chwili, w której miał uczynić dar z siebie samego swoim uczniom pod postacią chleba i wina. Czekał na tę chwilę, która miała być w pewnym sensie prawdziwymi zaślubinami mesjańskimi: przemianą darów tej ziemi i staniem się jednym ze swoimi, aby ich przemienić i w ten sposób zapoczątkować przemianę świata. W pragnieniu Jezusa możemy rozpoznać pragnienie samego Boga — Jego miłość do ludzi, do Jego stworzenia, miłość oczekującą. Miłość, która oczekuje na moment zjednoczenia, miłość, która pragnie przyciągnąć ludzi do siebie, aby w ten sposób spełnić także pragnienie samego stworzenia: w istocie oczekuje ono z upragnieniem objawienia się synów Bożych (por. Rz 8, 19). Jezus nas pragnie, czeka na nas. A my — czy rzeczywiście Go pragniemy? Czy rzeczywiście chcemy Go spotkać? Czy gorąco pragniemy być blisko Niego, zjednoczyć się z Nim, którą to możliwość daje nam On w Eucharystii? Czy też może jesteśmy obojętni, roztargnieni, zajęci czym innym? Z przypowieści Jezusa na temat uczt dowiadujemy się, że On wie, co znaczą miejsca pozostałe puste, zna negatywną odpowiedź, obojętność na Niego i na Jego bliskość. Puste miejsca na uczcie weselnej Pana — czy jest wytłumaczenie, czy nie — są dla nas już od dłuższego czasu nie parabolą, ale rzeczywistością, właśnie w tych krajach, którym On okazał swoją szczególną bliskość. Jezus wiedział także o gościach, którzy, owszem, mieli przyjść, lecz bez stroju weselnego — nie radując się z Jego bliskości, powodowani jedynie zwyczajem, i z zupełnie innym nastawieniem życiowym. Św. Grzegorz Wielki w jednej ze swoich homilii pytał się: Co to za osoby, które przychodzą nieodziane w szatę weselną? Co to za szata i jak się ją nabywa? I odpowiada: Ci, którzy zostali powołani i przychodzą, w pewnym sensie wierzą. To wiara otwiera im drzwi. Ale brakuje im weselnej szaty miłości. Kto żyje wiarą nie jako miłością, nie jest przygotowany na ucztę weselną, i zostaje wyrzucony. Komunia eucharystyczna wymaga wiary, a wiara potrzebuje miłości, w przeciwnym wypadku jest martwa także jako wiara.
Ze wszystkich czterech Ewangelii dowiadujemy się, że Ostatnia Wieczerza Jezusa przed męką była także momentem przepowiadania. Jezus jeszcze raz przedstawił z naciskiem istotne elementy swojego orędzia. Słowo i sakrament, przesłanie i dar są nierozerwalnie ze sobą związane. Ale podczas Ostatniej Wieczerzy Jezus przede wszystkim się modlił. Mateusz, Marek i Łukasz, opisując modlitwę Jezusa w kluczowym momencie Wieczerzy, używają dwóch słów: «eucharistesas» i «eulogesas» — «dziękować» i «błogosławić». Wstępujący ruch dziękczynienia i zstępujący ruch błogosławieństwa łączą się. Słowa przeistoczenia są częścią tej modlitwy Jezusa. Są słowami modlitwy. Jezus przemienia swoją mękę w modlitwę, w ofiarę składaną Ojcu za ludzi. Ta przemiana Jego cierpienia w miłość ma moc przemienienia darów, w których On teraz daje samego siebie. On daje je nam, abyśmy my i świat zostali przemienieni. Właściwym i ostatecznym celem przemienienia eucharystycznego jest nasza przemiana w komunii z Chrystusem. Celem Eucharystii jest nowy człowiek, nowy świat, taki, jaki może się narodzić jedynie biorąc początek od Boga, przez dzieło Sługi Bożego.
Od Łukasza, a przede wszystkim od Jana dowiadujemy się, że Jezus w swojej modlitwie podczas Ostatniej Wieczerzy kierował także błagalne prośby do Ojca — prośby, które zawierają jednocześnie apele do Jego uczniów — ówczesnych i wszystkich czasów. Chciałbym tutaj wybrać tylko jedną prośbę, którą Jezus, według Jana, wypowiedział czterokrotnie w swojej modlitwie kapłańskiej. Jak bardzo musiała Go nurtować w sercu! Jest ona nieustannie Jego modlitwą do Ojca za nas: jest to modlitwa o jedność. Jezus mówi wyraźnie, że ta prośba dotyczy nie tylko uczniów, którzy wówczas byli tam obecni, ale obejmuje wszystkich, którzy w Niego uwierzą (por. J 17, 20). Prosi On, «aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie (…), by świat uwierzył» (J 17, 21). Jedność chrześcijan jest możliwa tylko wtedy, gdy są oni ściśle zjednoczeni z Nim, z Jezusem. Istotne są wiara i miłość do Jezusa, wiara w Jego jedność z Ojcem i otwarcie na zjednoczenie z Nim. Ta jedność nie jest więc czymś jedynie wewnętrznym, mistycznym. Musi stać się widzialna, tak dobrze widzialna, aby była dla świata dowodem misji Jezusa powierzonej Mu przez Ojca. Dlatego w tej modlitwie kryje się sens eucharystyczny, który Paweł wyraźnie ukazał w Pierwszym Liście do Koryntian: «Chleb, który łamiemy, czyż nie jest udziałem w Ciele Chrystusa? Ponieważ jeden jest chleb, przeto my, liczni, tworzymy jedno ciało. Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego chleba» (1 Kor 10, 16-17). Wraz z Eucharystią rodzi się Kościół. My wszyscy spożywamy ten sam chleb, przyjmujemy to samo ciało Pana, a to oznacza, że On otwiera każdego z nas na coś, co jest poza nami. On sprawia, że wszyscy stajemy się jedno. Eucharystia jest tajemnicą wielkiej bliskości i komunii każdego poszczególnego człowieka z Panem. I jest zarazem widzialną jednością wszystkich. Eucharystia jest sakramentem jedności. Dotyka ona nawet tajemnicy trynitarnej i w ten sposób tworzy zarazem widzialną jedność. Powiedzmy to jeszcze raz — jest ona bardzo osobistym spotkaniem z Panem, a jednak nie jest nigdy tylko aktem indywidualnej pobożności. Konieczne jest, byśmy celebrowali ją razem. W każdej wspólnocie Pan jest w sposób całkowity. Ale jest On jeden we wszystkich wspólnotach. Dlatego Modlitwa Eucharystyczna Kościoła obowiązkowo zawiera słowa: «Una cum Papa nostro et cum Episcopo nostro». Nie jest to zewnętrzny dodatek do tego, co dzieje się w głębi, lecz konieczny wyraz samej rzeczywistości eucharystycznej. I wymieniamy imię papieża i biskupa: jedność jest w pełni konkretna, ma imiona. W ten sposób jedność staje się widoczna, staje się znakiem dla świata i stanowi dla nas samych konkretne kryterium.
Św. Łukasz przekazał nam konkretny element z modlitwy Jezusa o jedność: «Szymonie, Szymonie, oto szatan domagał się, żeby was przesiać jak pszenicę; ale Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. Ty ze swej strony utwierdzaj twoich braci» (Łk 22, 31-32). Dziś z bólem jeszcze raz stwierdzamy, że szatanowi zostało dozwolone, by przesiał uczniów w sposób widzialny dla całego świata. Iwiemy, że Jezus modli się za wiarę Piotra i jego następców. Wiemy, że Piotr, który przez wzburzone wody historii idzie na spotkanie z Panem, i grozi mu niebezpieczeństwo zatonięcia, jest wciąż podtrzymywany ręką Pana i prowadzony po wodach. A później następuje zapowiedź i powierzenie zadania. «Ty ze swej strony, gdy się nawrócisz…». Wszystkie istoty ludzkie z wyjątkiem Maryi nieustannie potrzebują nawrócenia. Jezus przepowiada Piotrowi jego upadek i nawrócenie. Z czego Piotr musiał się nawrócić? Na początku, gdy został powołany, przerażony boską mocą Pana i własną niegodziwością, Piotr powiedział: «Wyjdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny!» (Łk 5, 8). W świetle Pana rozpoznaje on swoje braki. Właśnie tak — w pokorze kogoś, kto wie, że jest grzesznikiem — zostaje powołany. Musi wciąż na nowo odnajdować w sobie tę pokorę. W okolicach Cezarei Filipowej Piotr nie chciał się pogodzić z tym, że Jezus będzie musiał cierpieć i zostać ukrzyżowany. Było to nie do pogodzenia z jego wyobrażeniem Boga i Mesjasza. W Wieczerniku nie chciał zaakceptować, żeby Jezus umył mu nogi: nie pasowało to do jego wizerunku godności Mistrza. W Ogrodzie Oliwnym zadał cios mieczem. Chciał wykazać swoją odwagę. Jednak w obecności służącej powiedział, że nie zna Jezusa. W tamtej chwili wydawało mu się to drobnym kłamstwem, pozwalającym pozostać w pobliżu Jezusa. Jego heroizm legł w nędznej grze o miejsce w centrum wydarzeń. Wszyscy musimy wciąż na nowo uczyć się przyjmować Boga i Jezusa Chrystusa takiego, jaki On jest, a nie takiego, jakim chcielibyśmy, żeby był. Również nam trudno jest zaakceptować, że związał się On z ograniczeniami swojego Kościoła i jego kapłanów. My także nie chcemy pogodzić się z tym, że nie ma On władzy na tym świecie. My także uciekamy się do pretekstów, kiedy przynależność do Niego zbyt wiele kosztuje i staje się zbyt niebezpieczna. Wszyscy potrzebujemy nawrócenia, by przyjąć Jezusa jako Boga i jako Człowieka. Potrzebujemy pokory ucznia, który wypełnia wolę Nauczyciela. W tej godzinie chcemy Go prosić, aby w odpowiedniej chwili spojrzał także na nas, tak jak spojrzał na Piotra, swoimi życzliwymi oczami i aby nas nawrócił.
Nawrócony Piotr jest powołany, aby utwierdzał swoich braci. Nie jest faktem powierzchownym, że to zadanie zostało mu powierzone w Wieczerniku. Posługa jedności ma swoje widzialne miejsce w celebrowaniu świętej Eucharystii. Drodzy przyjaciele, dla Papieża jest wielkim umocnieniem świadomość, że podczas każdego sprawowania Eucharystii wszyscy modlą się za niego; że nasza modlitwa łączy się z modlitwą Pana za Piotra. Tylko dzięki modlitwie Pana i Kościoła Papież może wywiązywać się ze swojego zadania utwierdzania braci — paść owczarnię Jezusa i być gwarantem owej jedności, która staje się widzialnym świadectwem misji Jezusa posłanego od Ojca.
«Gorąco pragnąłem spożyć tę Paschę z wami». Panie, Ty nas pragniesz, pragniesz mnie. Pragniesz dać nam siebie w świętej Eucharystii, zjednoczyć się z nami. Panie, wzbudź także w nas pragnienie Ciebie. Umocnij naszą jedność z Tobą i między nami. Daj jedność Twojemu Kościołowi, aby świat uwierzył. Amen.