Benedykt XVI
KOŚCIÓŁ POTRZEBUJE KAŻDEGO Z WAS I BARDZO NA WAS LICZY!
Homilia podczas święceń kapłańskich w Bazylice Watykańskiej
20 czerwca 2010 r.
źródło: https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/benedykt_xvi/homilie/swiecenia_20062010.html
Podczas Mszy św. sprawowanej w Bazylice Watykańskiej Benedykt xvi udzielił święceń kapłańskich 14 diakonom z diecezji rzymskiej, którzy do pełnienia posługi w Kościele przygotowywali się w czterech ośrodkach formacyjnych: w wyższym seminarium diecezjalnym, w neokatechumenalnym seminarium misyjnym «Redemptoris Mater» oraz w papieskich kolegiach «Capranica» i «Teutonicum». Wyświęceni przez Papieża kapłani pochodzą nie tylko z Włoch, lecz także z Japonii, Indii, Chile i Niemiec. Poniżej zamieszczamy homilię Ojca Świętego.
Drodzy bracia w biskupstwie i kapłaństwie, wy, drodzy diakoni, którzy dziś przyjmujecie święcenia kapłańskie, drodzy bracia i siostry!
Jako biskup tej diecezji ze szczególną radością przyjmuję do rzymskiego presbyterium czternastu nowych kapłanów. Wraz z kardynałem wikariuszem, biskupami pomocniczymi i wszystkimi kapłanami dziękuję Panu za dar tych nowych pasterzy ludu Bożego. Ze szczególnym pozdrowieniem pragnę zwrócić się do was, drodzy diakoni, przyjmujący święcenia kapłańskie. Dziś wy jesteście w centrum uwagi ludu Bożego — ludu, symbolicznie reprezentowanego przez osoby, które wypełniają tę Bazylikę Watykańską: wypełniają ją modlitwą i śpiewem, szczerą i głęboką miłością, autentycznym wzruszeniem, ludzką i duchową radością. W tym ludzie Bożym szczególne miejsce zajmują wasi rodzice i krewni, przyjaciele i koledzy, przełożeni i wychowawcy seminarium, rozmaite wspólnoty parafialne i różne środowiska Kościoła, z których się wywodzicie, a które towarzyszyły wam w drodze, oraz te, którym wy sami już posługiwaliście duszpastersko. Nie można też zapominać o szczególnej bliskości w tej chwili jakże licznych osób pokornych i prostych, ale wielkich w oczach Boga, jak na przykład mniszki, dzieci, chorzy i niepełnosprawni. Oni są z wami poprzez niezwykle cenny dar swojej modlitwy, swojej czystości i swojego cierpienia.
Tak więc cały Kościół Rzymu dziękuje dziś Bogu i modli się za was, pokłada wielką ufność i nadzieję w waszej przyszłości, czeka na obfite owoce świętości i dobra waszej posługi kapłańskiej. Tak, Kościół liczy na was, bardzo na was liczy! Kościół potrzebuje każdego z was, świadomy tego, jakimi darami obdarza was Bóg, i zarazem tego, że sercu każdego człowieka absolutnie potrzebne jest spotkanie z Chrystusem, jedynym i powszechnym Zbawicielem świata, aby otrzymać od Niego nowe i wieczne życie, prawdziwą wolność i pełną radość. Czujemy się zatem wszyscy zaproszeni do udziału w tej «tajemnicy», w tym wydarzeniu, które dokonuje się w waszych sercach przez święcenia kapłańskie, pozwalając, by nas oświecało Słowo Boże, które zostało odczytane.
Ewangelia, której wysłuchaliśmy, ukazuje nam znaczący moment na drodze Jezusa, kiedy to pyta On uczniów, co sądzą o Nim ludzie i za kogo oni sami Go uważają. Piotr w imieniu Dwunastu odpowiada wyznaniem wiary, które w sposób istotny różni się od opinii ludzi na temat Jezusa, mówi on bowiem: «Ty jesteś Mesjasz Boży» (por. Łk 9, 20). Co jest źródłem tego aktu wiary? Gdy wrócimy do początku ewangelicznego fragmentu, zobaczymy, że wyznanie Piotra zbiega się z chwilą modlitwy: Jezus «modlił się na osobności, a byli z Nim uczniowie» — mówi św. Łukasz (9, 18). A zatem uczniowie zostają dopuszczeni do absolutnie wyjątkowego obcowania i rozmawiania Jezusa z Ojcem. I tak mogą zobaczyć Nauczyciela jako Syna, dane jest im zobaczyć to, czego inni nie widzą; z «obcowania z Nim», z «trwania z Nim» na modlitwie rodzi się znajomość, niezależna od opinii ludzi, docierająca do głębokiej tożsamości Jezusa, do prawdy. Tutaj mamy bardzo konkretną wskazówkę co do życia i misji kapłana: w modlitwie ma on odkrywać wciąż nowe oblicze swojego Pana i najbardziej autentyczną treść swojej misji. Tylko ten, kto utrzymuje ścisłą więź z Panem, zostaje przez Niego pochwycony, może Go nieść innym, może być posłany. To «bycie z Nim» zawsze musi towarzyszyć wypełnianiu posługi kapłańskiej; musi być jej zasadniczą częścią, także i przede wszystkim w chwilach trudnych, kiedy wydaje się, że «rzeczy do zrobienia» są ważniejsze. Niezależnie od tego, gdzie jesteśmy, cokolwiek robimy, musimy zawsze «być z Nim».
Chciałbym zwrócić uwagę na inną rzecz w dzisiejszej Ewangelii. Zaraz po wyznaniu Piotra Jezus zapowiada swoją mękę i zmartwychwstanie, a potem naucza o drodze uczniów, która jest postępowaniem za Nim, Ukrzyżowanym, pójściem za Nim drogą krzyża. Dodaje też — posługując się paradoksem — że być uczniem oznacza «utracić siebie», ale po to, aby w pełni siebie odnaleźć (por. Łk 9, 22-24). Co to oznacza dla każdego chrześcijanina, a przede wszystkim, co to oznacza dla kapłana? Pójście za Chrystusem, a moglibyśmy spokojnie powiedzieć: kapłaństwo, nigdy nie może być sposobem na zabezpieczenie sobie życia czy na zdobycie pozycji społecznej. Jeżeli kapłaństwo jest dla kogoś drogą do zyskania większego osobistego prestiżu i większej władzy, opacznie zrozumiał od początku sens tej posługi. Jeżeli ktoś chce przede wszystkim zaspokajać własne ambicje, osiągnąć osobisty sukces, zawsze będzie niewolnikiem samego siebie i opinii publicznej. Aby cieszyć się poważaniem, będzie musiał schlebiać; będzie musiał mówić to, co podoba się ludziom; będzie musiał dostosowywać się do zmieniających się mód i opinii, pozbawiając się w ten sposób podstawowego odniesienia do prawdy, a w przyszłości potępi to, co dziś wychwala. Człowiek, który w taki sposób żyje; kapłan, który w taki sposób postrzega swoje kapłaństwo, nie kocha naprawdę Boga ani bliźnich, a jedynie samego siebie i, paradoksalnie, w końcu traci samego siebie. Kapłaństwo — pamiętajmy o tym zawsze — zasadza się na tym, żeby mieć odwagę powiedzieć «tak» woli Innego, ze świadomością, którą należy umacniać każdego dnia, że właśnie wtedy postępujemy zgodnie z wolą Boga, gdy «zanurzamy się» w tę wolę, nie tylko nie zostajemy pozbawieni naszej niepowtarzalnej osobowości, lecz przeciwnie, będziemy coraz bardziej zagłębiać się w prawdę naszego bytu i naszej posługi.
Moi drodzy diakoni, którzy przyjmujecie święcenia kapłańskie, chciałbym poddać wam pod rozwagę trzecią myśl, ściśle związaną z tą, którą przed chwilą przedstawiłem: zachęta Jezusa, by «zaprzeć się samego siebie», by wziąć krzyż, przywodzi na pamięć tajemnicę, którą w tej chwili celebrujemy: Eucharystię. Dzięki sakramentowi święceń, który dzisiaj otrzymujecie, będziecie mogli sprawować Eucharystię! Zostaje wam powierzona odkupieńcza ofiara Chrystusa, zostaje wam powierzone Jego wydane ciało i Jego przelana krew. Swoją ofiarę, swój dar pokornej i całkowitej miłości do Kościoła, swojej Oblubienicy, Jezus składa oczywiście na krzyżu. Na tym właśnie drzewie ziarno pszenicy, rzucone przez Ojca na glebę świata, umiera, aby stać się dojrzałym owocem, dającym życie. A w Bożym zamyśle to ofiarowanie Chrystusa jest uobecniane w Eucharystii dzięki owej potestas sacra, którą sakrament święceń nadaje wam, kapłanom. Kiedy sprawujemy Mszę św., trzymamy w naszych rękach Chleb z nieba, Chleb Boży, którym jest Chrystus, ziarno zdezintegrowane, aby się mnożyć i stać prawdziwym pokarmem życia dla świata. To nie może nie napełniać was głębokim zdumieniem, żywą radością i ogromną wdzięcznością: teraz miłość i dar Chrystusa ukrzyżowanego i uwielbionego przechodzą przez wasze ręce, wasz głos, wasze serce! Jest to doświadczenie wciąż nowe — widzieć ze zdumieniem, jak poprzez moje ręce, mój głos Pan urzeczywistnia tę tajemnicę swojej obecności!
Jakże zatem nie modlić się do Pana, aby dał wam zawsze czujną i pełną entuzjazmu świadomość tego daru, który jest istotą kapłańskiego życia! Aby dał wam łaskę, pozwalającą głęboko przeżywać całe piękno i moc tej waszej posługi kapłańskiej, a zarazem łaskę pełnienia tej posługi konsekwentnie i wielkodusznie każdego dnia. Łaska kapłaństwa, którą za chwilę otrzymacie, złączy was ściśle, co więcej — organicznie z Eucharystią. Dlatego zjednoczy was w głębi waszych serc z uczuciami Jezusa, który kocha aż do końca, aż po całkowity dar z siebie, aż stanie się chlebem rozmnażanym na świętą ucztę jedności i komunii. To jest wylanie Ducha Świętego z Pięćdziesiątnicy, które ma rozpalić waszego ducha taką samą miłością, jaka ożywiała Pana Jezusa. Dzięki temu wylaniu, w którym wyraża się absolutna darmowość daru, zostaje wyryte w waszym wnętrzu niezatarte prawo — nowe prawo, które was skłania do wprowadzania i pogłębiania w konkretnych postawach i czynach waszego codziennego życia ofiarnej miłości ukrzyżowanego Chrystusa.
Posłuchajmy jeszcze raz głosu apostoła Pawła, co więcej, rozpoznajmy w tym głosie pełen mocy głos Ducha Świętego: «Wy wszyscy, którzy zostaliście ochrzczeni w Chrystusie, przyoblekliście się w Chrystusa» (Ga 3, 27). Już przez chrzest, a teraz na mocy sakramentu kapłaństwa przyoblekacie się w Chrystusa. Niech trosce o sprawowanie Eucharystii zawsze towarzyszy staranie o to, by wieść życie eucharystyczne, to znaczy przeżywane w posłuszeństwie jedynemu wielkiemu prawu — prawu miłości, która oddaje się całkowicie i służy z pokorą; życie, które łaska Ducha Świętego coraz bardziej upodabnia do życia Chrystusa Jezusa, najwyższego i wiecznego Kapłana, Sługi Boga i ludzi.
Umiłowani, droga, którą nam wskazuje dzisiejsza Ewangelia, to droga waszej duchowości i waszej pracy duszpasterskiej, skutecznej i wyrazistej także w wymagających największego wysiłku i niesprzyjających sytuacjach. Co więcej, jest to niezawodna droga do znalezienia prawdziwej radości. Maryja, Służebnica Pana, która dostosowała swoją wolę do woli Bożej, która zrodziła Chrystusa i dała Go światu, która poszła za Synem aż pod krzyż w najwyższym akcie miłości, niech wam towarzyszy każdego dnia waszego życia i waszej posługi. Dzięki miłości tej Matki, czułej i silnej, będziecie mogli z radością dochowywać wierności poleceniu, które dziś jako kapłani otrzymujecie: macie się upodabniać do Chrystusa Kapłana, który umiał być posłuszny woli Ojca i kochać człowieka aż do końca. Amen!