Jan Paweł II
LIST
DO KAPŁANÓW NA WIELKI CZWARTEK 1997 ROKU
Jezu, Wiekuisty Kapłanie, zmiłuj się nad nami
Rzym, 16 marca 1997 r.
źródło: Jan Paweł II, Dzieła zebrane, t. III, Wyd. M, Kraków 2009, s. 1006.
Drodzy Bracia w Kapłaństwie!
1. Iesu, Sacerdos in aeternum, miserere nobis!
Zgodnie z tradycją kieruję do was słowo w dniu, w którym gromadzicie się wokół waszych biskupów, aby z radością przeżywać pamiątkę ustanowienia kapłaństwa w Kościele. Pragnę przede wszystkim podziękować za zeszłoroczne jubileuszowe uroczystości przygotowane dla mnie w dniach 1 i 10 listopada. Uczestniczyli w nich liczni bracia kapłani. Dziękuję Bogu i wszystkim z całego serca.
W szczególny sposób wyrażam wdzięczność kapłanom, którzy w ubiegłym roku, podobnie jak ja, obchodzili 50-lecie swoich święceń. Wielu z nich nie wahało się mimo wieku i odległości przybyć do Rzymu, ażeby koncelebrować z Papieżem Złoty Jubileusz.
Dziękuję Kardynałowi Wikariuszowi i biskupom – jego współpracownikom, kapłanom i wiernym diecezji rzymskiej, którzy na różne sposoby wyrażali swą jedność z Następcą św. Piotra, chwaląc Boga za dar kapłaństwa. Dziękuję księżom kardynałom, arcybiskupom, kapłanom, zakonnikom i zakonnicom oraz wszystkim wiernym Kościoła za dar duchowej bliskości, za ich modlitwę i za dziękczynne Te Deum, które wspólnie śpiewaliśmy Bogu.
Jestem wdzięczny ponadto wszystkim współpracownikom Kurii Rzymskiej za to, co uczynili, ażeby ten Złoty Jubileusz Papieża mógł przyczynić się do ponownego przeżycia wielkiego daru i tajemnicy kapłaństwa. Nieustannie proszę Pana, aby wzniecał iskrę powołania kapłańskiego w wielu młodych duszach.
W tych dniach często wracałem myślą i sercem naprzód do kaplicy domowej Arcybiskupów Krakowskich, gdzie w dniu 1 listopada 1946 roku niezapomniany Metropolita Krakowski Kardynał Adam Stefan Sapieha włożył na mnie ręce, przekazując mi sakramentalną łaskę kapłaństwa. Ze wzruszeniem przenosiłem się w duchu do tego miejsca w Katedrze Wawelskiej, w którym dane mi było odprawić pierwszą Mszę św. nazajutrz po święceniach. Wszyscy żyliśmy w tych dniach jubileuszowych w szczególny sposób obecnością Chrystusa Najwyższego Kapłana, wmyślając się w słowa liturgii: „Oto jest Kapłan wielki, który za dni swoich spodobał się Bogu i został znaleziony sprawiedliwym”. Ecce Sacerdos magnus. Te słowa odnoszą się w pełni do samego Chrystusa. To On jest tym wielkim Kapłanem Nowego i Wiecznego Przymierza – Kapłanem jedynym, z którego my wszyscy kapłani czerpiemy łaskę powołania i posługi. Raduję się z tego, że w uroczystościach związanych z jubileuszem moich święceń kapłaństwo Chrystusa mogło wyrazić się w swojej niezgłębionej prawdzie jako dar i tajemnica dla dobra ludzi wszystkich czasów aż do skończenia wieków.
Wspominając po pięćdziesięciu latach święcenia kapłańskie, codziennie zwracam myśl ku tym moim rówieśnikom, zarówno z Krakowa, jak i ze wszystkich innych Kościołów na świecie, którym nie było dane dożyć tego jubileuszu. Proszę Chrystusa Wiecznego Kapłana, ażeby ich udziałem stał się odpoczynek wieczny i uczestnictwo w chwale Jego Królestwa.
2. Iesu, Sacerdos in aeternum, miserere nobis!
Piszę ten List do was, drodzy Bracia, w pierwszym roku bezpośredniego przygotowania do początku trzeciego milenium: Tertio millennio adveniente. W Liście apostolskim, który zaczyna się od tych słów, starałem się uwydatnić znaczenie przejścia od drugiego do trzeciego tysiąclecia po narodzeniu Chrystusa. Ustaliłem, że trzy ostatnie lata przed rokiem 2000 mają być poświęcone Trójcy Przenajświętszej. Pierwszy rok, zapoczątkowany uroczyście w pierwszą niedzielę Adwentu, jest skupiony wokół Chrystusa. Chrystus bowiem, przedwieczny Syn Boży, który stał się Człowiekiem i narodził się z Maryi Dziewicy, prowadzi nas do Ojca. Rok następny będzie poświęcony Duchowi Świętemu Parakletowi, którego Chrystus przyobiecał Apostołom w momencie swojego przejścia z tego świata do Ojca. Wreszcie rok 1999 będzie poświęcony Ojcu, do którego prowadzi nas Syn w Duchu Świętym Pocieszycielu.
W ten sposób pragniemy zakończyć drugie milenium uroczystym akordem chwały ku czci Trójcy Przenajświętszej. W tym akordzie znajdzie swoje echo trylogia encyklik, które z łaski Bożej dane mi było opublikować na początku pontyfikatu: Redemptor hominis, Dominum et vivificantem oraz Dives in misericordia. Zachęcam was, drodzy Bracia, do ponownego rozważenia ich w czasie tego triennium. Świadomość, że idziemy do Ojca prowadzeni przez Syna w Duchu Świętym, powinna być stale obecna w naszej posłudze, zwłaszcza liturgicznej. Tę właśnie świadomość ożywiają słowa, którymi kończymy każdą modlitwę: „Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen”.
3. Iesu, Sacerdos in aeternum, miserere nobis!
Wezwanie to jest wzięte z Litanii do Chrystusa Kapłana i Żertwy, która to Litania była odmawiana w Krakowskim Seminarium Duchownym w przeddzień święceń kapłańskich. Chciałem, aby została ona dołączona do książki Dar i Tajemnica, wydanej z okazji mojego jubileuszu kapłaństwa. Pragnę i w tym Liście zwrócić uwagę na tę Litanię, ponieważ zdaje mi się, że ona w sposób szczególnie bogaty i głęboki ukazuje kapłaństwo Chrystusa i nasz związek z tym kapłaństwem. Jest oparta na tekstach Pisma Świętego, w szczególności na Liście do Hebrajczyków, ale nie tylko. Kiedy na przykład modlimy się: Iesu, Sacerdos in aeternum secundum ordinen Melchisedech, sięgamy w duchu do Starego Testamentu, do Psalmu 110 [109]. Wiemy dobrze, co znaczy dla Chrystusa być kapłanem na wzór Melchizedeka. Jego kapłaństwo wyraziło się w ofierze z Jego ciała „raz na zawsze” (Hbr 10,10). Przed złożeniem krwawej ofiary na krzyżu ustanowił jej „pamiątkę” po wieczne czasy w sposób bezkrwawy, pod postaciami chleba i wina. Pod tymi postaciami powierzył swą Ofiarę Kościołowi. Tak przeto Kościół – a w nim każdy kapłan – sprawuje jedyną Ofiarę Chrystusa.
Pamiętam, czym były dla mnie słowa przeistoczenia wypowiedziane po raz pierwszy razem z moim Biskupem Konsekratorem, a potem dnia następnego powtórzone w Mszy św. w krypcie św. Leonarda. I od tego czasu tyle, tyle razy – trudno zliczyć – te słowa sakramentalne odżywały na moich wargach, ażeby pod postaciami chleba i wina uobecnić Chrystusa w zbawczym momencie ofiarowania siebie samego na krzyżu.
Jeszcze raz rozważmy tę wzniosłą tajemnicę. Chrystus wziął chleb i podał go uczniom swoim mówiąc: „Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy: to jest bowiem Ciało moje…” Potem zaś wziął w ręce kielich wypełniony winem, pobłogosławił, podał swoim uczniom mówiąc: „Bierzcie i pijcie z niego wszyscy, to jest bowiem kielich Krwi mojego Nowego i Wiecznego Przymierza, która za was i za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów”. Potem dodał: „To czyńcie na moją pamiątkę”.
Czyż te przedziwne słowa nie są bijącym sercem każdego kapłańskiego życia? Wypowiadajmy je z takim przejęciem, jak to czyniliśmy po raz pierwszy! Starajmy się nie powtarzać ich bezwiednie. Wyrażają one w najpełniejszy sposób tożsamość naszego kapłaństwa.
4. Sprawując Chrystusową Ofiarę, stale mamy w świadomości słowa, które czytamy w Liście do Hebrajczyków: „Chrystus, zjawiwszy się jako arcykapłan dóbr przyszłych, […] nie przez krew kozłów i cielców, lecz przez własną krew wszedł raz na zawsze do Miejsca Świętego, zdobywszy wieczne odkupienie. Jeśli bowiem krew kozłów i cielców oraz popiół […], którymi skrapia się zanieczyszczonych, sprawiają oczyszczenie ciała, to o ile bardziej krew Chrystusa, który przez Ducha wiecznego złożył Bogu samego siebie jako nieskalaną ofiarę, oczyści wasze sumienia z martwych uczynków, abyście służyć mogli Bogu żywemu. I dlatego jest pośrednikiem Nowego Przymierza” (9,11-15).
Wezwania Litanii do Chrystusa Kapłana i Żertwy w jakiś sposób nawiązują do treści tego Listu:
Iesu, Pontifex ex hominibus assumpte, […] pro hominibus constitute, Pontifex confessionis nostrae, […] amplioris prae Moysi gloriae, Pontifex tabernaculi veri, Pontifex futurorum bonorum, […] sancte, innocens et impollute, Pontifex fidelis et misericors, […] Dei et animarum zelo succense, Pontifex in aeternum perfecte, Pontifex qui […] caelos penetrasti…
Kiedy powtarzamy te wezwania, widzimy oczyma wiary to, o czym mówi List do Hebrajczyków: Chrystus przez własną krew wchodzi do wiecznego przybytku. Jako Kapłan namaszczony na wieki przez Ojca Spiritu Sancto et virtute teraz „zasiadł po prawicy Majestatu na wysokościach” (1,3). I stamtąd wstawia się za nami jako Pośrednik – semper vivens ad interpellandum pro nobis – ażeby nam wytyczać drogę nowego, wiecznego życia: Pontifex qui nobis viam novam initiasti. Miłuje nas bowiem, a krew swą przelał, ażeby obmyć grzechy nasze – Pontifex qui dilexisti nos et lavisti nos a peccatis in sanguine tuo. Wydał siebie samego za nas: tradidisti temetipsum Deo oblationem et hostiam.
Chrystus wnosi do wiekuistego przybytku ofiarę z siebie samego – cenę naszego odkupienia. Ofiara, czyli żertwa, jest nieodłączna od kapłana. Właśnie dzięki tej seminaryjnej Litanii do Chrystusa Kapłana i Żertwy lepiej zrozumiałem to wszystko. Stale powracam do tej zasadniczej lekcji.
5. Dzisiaj jest Wielki Czwartek. Kościół cały gromadzi się w duchu w Wieczerniku – tam, gdzie byli zebrani Apostołowie wraz z Chrystusem podczas Ostatniej Wieczerzy. Odczytujemy słowa mowy pożegnalnej Chrystusa zapisane w Ewangelii św. Jana. Pośród wielu bogactw tego zapisu chciałbym zatrzymać się szczególnie nad tymi słowami, które Jezus skierował do Apostołów: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego” (15,13-15).
„Przyjaciółmi” – tak Chrystus nazwał Apostołów. Tak chce nazywać i nas, którzy dzięki Sakramentowi Święceń jesteśmy uczestnikami Jego kapłaństwa. Słuchamy tych słów z głębokim przejęciem i pokorą. Zawierają one prawdę. Przede wszystkim prawdę o przyjaźni, a z kolei jakąś prawdę o nas samych jako uczestnikach Chrystusowego kapłaństwa, jako sługach Eucharystii. Czyż Chrystus mógł wymowniej wyrazić nam tę swoją przyjaźń? Pozwolił nam, jako kapłanom Nowego Przymierza, działać w Jego imieniu, in persona Christi Capitis. I tak właśnie się dzieje w całej naszej kapłańskiej posłudze podczas sprawowania sakramentów, zwłaszcza Eucharystii. Powtarzamy te słowa, które On wypowiedział nad chlebem i winem, i poprzez naszą posługę dokonuje się to samo przeistoczenie, którego On dokonał. Czyż może być pełniejszy wyraz przyjaźni niż ten? Znajduje się on w samym centrum naszej kapłańskiej misji.
Chrystus mówi: „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał” (J 15,16). Przyjmijcie na zakończenie mego Listu to właśnie życzenie. W dniu upamiętniającym ustanowienie Sakramentu Kapłaństwa życzymy sobie wzajemnie, drodzy Bracia, ażebyśmy mogli tak jak Apostołowie iść i owoc przynosić, i żeby owoc nasz trwał.
Maryjo, Matko Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana, umacniaj swoją nieustanną opieką nasze kroki na drodze kapłańskiego posługiwania, zwłaszcza kiedy droga staje się trudna i zmęczenie bardziej odczuwalne. Panno Wierna, wyjednaj nam tę łaskę u swego Syna, by nigdy nie zabrakło nam odwagi do dawania o Nim świadectwa w różnych dziedzinach naszego apostolstwa i współdziałania z Nim, aby świat miał życie i miał je w obfitości (por. J 10,10).
W imię Chrystusa wszystkim wam z serca błogosławię.
W Rzymie, dnia 16 marca 1997 roku, w V Niedzielę Wielkiego Postu,
w dziewiętnastym roku Pontyfikatu.
Jan Paweł II