25 DZIŚ ODKRYWAM WIARĘ NA NOWO

Urodziłam się i wychowałam w rodzinie chrześcijańskiej. Szczególnie moja mama była osobą bardzo wierzącą. Jak mi mówiła, od momentu zajścia w ciążę aż do swojej śmierci prosiła Boga o błogosławieństwo dla swojego dziecka.

Życie moje od wczesnej młodości obfitowało w utrudnienia. Choroba rodziców oraz warunki panujące w ówczesnych czasach spowodowały, że w domu, pod opieką rodziców, byłam do 14. roku życia. W latach późniejszych musiałam kierować swoim życiem sama, a było ono ciężkie, trzeba było podejmować wiele bardzo trudnych decyzji, mimo bardzo młodego wieku w obliczu spotkanej tragedii – ale to nie temat moich rozważań.

Dopiero gdy po latach pracy poszłam na emeryturę w wieku 70 lat, mając więcej czasu odkrywam wiarę na nowo. Częściej się modlę i chodzę na Mszę Świętą w tygodniu, przyjmuję Komunię Świętą i uświadamiam sobie, jak wiele uczynił Bóg dla ludzkości, zostawiając nam możliwość spożywania w każdej przyjmowanej Eucharystii Jego Ciało ukryte, pod białym opłatkiem. Po przyjęciu Komunii po prostu rozmawiam z Nim o wszystkim, co mnie i mojej rodziny dotyczy, prosząc go, by był dla nas ostoją i wskazywał mi, jak mam postępować w dalszym życiu… Szczególnie przepraszam Go za wszystkie dotychczas popełnione grzechy, prosząc jednocześnie, by dał mi mądrość, jak mam postępować wobec Niego, mojej rodziny i innych ludzi spotykanych na mojej drodze – by przestrzegać dekalogu oraz tego wszystkiego, co nakazuje nam wiara katolicka.

Czy poczułam działającą we mnie moc Eucharystii? Tego nie wiem. Wiem jednak, że moje życie odmieniło się, ponieważ często w ciągu dnia myślę o Bogu, który tak bardzo ukochał grzesznych ludzi, że zostawił im swoje Ciało i Krew jako pokarm dla duszy, który ma nas doprowadzić do wieczności w niebie – a to powinno być celem każdego katolika.

Modląc się, staram się zastanowić nad słowami, które wypowiadam. Dopiero teraz zauważyłam wielkie znaczenie słów modlitwy, gdy według nich postępujemy – a przecież przez wiele lat powtarzałam je. Staram się być lepsza, ale nie zawsze mi się to udaje – jednak wiem, że Bóg daje mi większą siłę, by pokonywać codzienne czynności. On daje mi więcej cierpliwości dla rodziny, mądrość, jak postępować w chwilach konfliktowych – i wiem, że Bóg nigdy nie opuści mnie i moich bliskich. Przecież Chrystus za swojego życia tak cierpiał dla nas właśnie po to, by nas zbawić, byśmy nie zostali sami podczas swojej drogi życiowej, byśmy mogli także dojść do nieba i tam, razem z aniołami i świętymi, wychwalać Boga za wszystkie otrzymane dobrodziejstwa na ziemi.

Życie na ziemi jest nieraz trudne, przynosi wiele zmartwień i bólu – właśnie wtedy przyjmujmy Jezusa do swego serca, zaufajmy mu bezgranicznie, a On da nam siłę, by wszystkie trudności pokonać. Przecież on sam wie, czego każdemu z nas potrzeba, On nas nigdy nie opuszcza, wszystko nam pragnie przebaczyć, chce dla nas tylko dobra – jednak to my sami musimy Mu zaufać i oddać się całkowicie pod Jego opiekę.

Jestem szczęśliwa, że obecnie inaczej traktuję modlitwę, że częściej przyjmuję Komunię Świętą i wierzę w to, że skoro zaufałam Jezusowi, nic złego nie spotka mnie i mojej rodziny. A gdy będę pracowała nad sobą, to będę dobra dla najbliższych i dalszych ludzi, których spotykam na swojej drodze życia.

Dziękując Bogu za stworzony tak piękny świat i jego przyrodę, za moją rodzinę i mój dom, proszę Go jednocześnie, by mi pomógł w tym, bym była lepszym człowiekiem. Kreśląc tych kilka słów przepraszam za moją nieudolność w pisaniu – ale są to słowa płynące z mojego serca. Być może, gdy ktoś je kiedyś przeczyta i się nad nimi zastanowi, zrozumie, jak wielką moc ma przyjęcie do swego serca Jezusa i całkowite Mu zaufanie.

Jezu

O Jezu ukryty w hostii białej

Daj siłę i moc ludzkości całej

By Wszyscy dobrzy byli

I na wieczność zasłużyli

By tam Boga wychwalali

I innym przykład dawali

Tak trzeba żyć na tej ziemi

By po śmierci być Błogosławionymi

R.F.