06 NIE JESTEM MOLEM KSIĄŻKOWYM

Ja wcale nie jestem molem książkowym. Nie lubiłam czytać lektur w szkole – ale zawsze było tak, że jakaś jedna przykuwała moją uwagę (na podstawie tzw. streszczeń szkolnych), więc postanawiałam ją przeczytać. Wtedy zwykle okazywało się, że coś w niej jest takiego, co bardzo pasuje do mnie albo do mojego życia. Niekoniecznie musiałam utożsamiać się z jakimś bohaterem, czasami to było po prostu jedno zdanie. I ta książka towarzyszyła mi przez jakiś czas, aż do następnej.

Moja mama się ze mnie śmiała, że gdyby książki mogły się skarżyć, moje by na mnie krzyczały – w tak opłakanym stanie bywały te maltretowane przeze mnie egzemplarze. Traktowałam je jak przedmioty użytkowe, dopiero po jakimś czasie, chyba w liceum, zaczęłam je bardziej szanować.

I właśnie w liceum przyszedł czas na Nad Niemnem. Prawie wszyscy z mojej klasy narzekali, jakie to nudne, i wcale mnie to nie zachęcało do czytania. Ale przestraszyłam się jakiegoś sprawdzianu, a chciałam mieć lepszą ocenę na półrocze z polskiego, więc postanowiłam zmusić się do przeczytania któregoś rozdziału. Oczywiście, zaczynał się od opisu przyrody, na które wszyscy narzekali. A ja pomyślałam sobie, że nigdy tak nie patrzyłam na łąkę, na las – że skoro można to tak opisać, to znaczy, że my w życiu czegoś nie dostrzegamy. A wcale nie byłam skłonna do takich refleksyjnych rozważań. Wydaje mi się, że tamten moment to był początek jakiegoś mojego dojrzewania. I pokochałam to Nad Niemnem.

Od tamtego momentu też czytam niezbyt dużo, ale regularnie. Jedną książkę od deski do deski, a potem na wyrywki, żeby zobaczyć w świecie coś nowego.

Asia